Główną bohaterką fabularnego debiutu duńskiej reżyserki Marianne Blicher jest 61-letnia Solvej, mieszkająca na osiedlu socjalnym na obrzeżach prowincjonalnego miasteczka... Zobacz pełny opis
Główną bohaterką fabularnego debiutu duńskiej reżyserki Marianne Blicher jest 61-letnia Solvej, mieszkająca na osiedlu socjalnym na obrzeżach prowincjonalnego miasteczka Viborg. Zgorzkniałej kobiecie, która była niegdyś lokalną królową piękności, wyjątkowo trudno pogodzić się z rutyną dnia codziennego i postępującym wiekiem. Każdego dniaGłówną bohaterką fabularnego debiutu duńskiej reżyserki Marianne Blicher jest 61-letnia Solvej, mieszkająca na osiedlu socjalnym na obrzeżach prowincjonalnego miasteczka Viborg. Zgorzkniałej kobiecie, która była niegdyś lokalną królową piękności, wyjątkowo trudno pogodzić się z rutyną dnia codziennego i postępującym wiekiem. Każdego dnia przemierza okolicę na swoim skuterze inwalidzkim, nielegalnie sprzedaje leki na receptę, zbierając na wyczekiwany zagraniczny wyjazd, i z nostalgią wspomina minione lata. Z tego marazmu wyrywa ją nastoletnia sąsiadka Kate, która w dość nieporadny sposób próbuje włamać się do mieszkania bohaterki, mając chrapkę na wspomniane medykamenty. Początkowa nieufność, jaką daje się wyczuć między kobietami, szybko ustępuje przekonaniu o korzyściach, jakie każda z nich może wynieść z tej relacji. Od wspólnych szemranych interesów przez pełne zaangażowania rozmowy po autentyczną troskę o siebie nawzajem.
Może akcja nie pędziła jak szalona, nie było efektów specjalnych, ale ŻODYN! nie powie, że to był... przewidywalny film! ;) No i oczywiście "Babcia Gandzia" była znakomita! Pewnie mało jest aktorek, które zagrają coś takiego w... tym wieku - wielki szacun!
Sa momenty do posmiania i do wzruszenia. Dobra gra aktorska. Sama historia jakos szczegolnie nie jest zbyt porywajaca, ale obraz oglada sie dobrze, jest lekki w odbiorze i ogolnie pozytywny. Do obejrzenia na raz i zapomnienia... 6/10
Zacząłem oglądać ten film z ciekawości, zastanawiałem się na początku czy nie wyłączyć filmu, pomyślałem sobie kolejny skandynawski film nie wiadomo o czym. Ale ciekawość nadal mną kierowała i obejrzałem do końca. Nie żałuję, w tym przypadku ciekawość nie prowadzi do piekła.