Recenzja wyd. DVD filmu

Boogeyman (2005)
Stephen Kay
Barry Watson
Emily Deschanel

Mroki szafy

Powiem tak: gdybym obejrzała ten film w dzieciństwie, spokojnie mogłabym zapomnieć do końca życia o posiadaniu w domu szafy. Natomiast obejrzałam go jako dorosła osoba, w biały dzień, w południe
Powiem tak: gdybym obejrzała ten film w dzieciństwie, spokojnie mogłabym zapomnieć do końca życia o posiadaniu w domu szafy. Natomiast obejrzałam go jako dorosła osoba, w biały dzień, w południe i muszę rzec, że napięcie i klimat sprawiły, że parę razy musiałam przymknąć oczy. I nie zerkać przez palce. Co prawda chwyty mające na celu gwałtowne przyspieszenie bicia serca były oklepane (cisza… cisza… cisza i nagle jakiś pisk, ciemne korytarze, stary, opuszczony dom, drzwi, które same się otwierają z upiornym skrzypieniem…), ale niezawodne. Sama byłam na siebie zła za to, że zaciskam ręce w przypływie napięcia, a wiem przecież co się zaraz stanie. Trick stary, ale działa. Raz pokiwałam głową z politowaniem, kiedy jedna z bohaterek, Kate, zapukała do domu i nie usłyszawszy odzewu, weszła do środka i zaczęła po nim chodzić. Cały czas mówiła do nieobecnego Tima, żeby się nie wygłupiał i to nie jest wcale śmieszne. A właśnie, że było. Pomyślałam sobie wtedy, że może jeszcze zacznie go szukać po strychu i piwnicy. Tak, stary, dobry motyw: „Głupia! Po co tam leziesz?” musiał być, bo jakże tak bez niego.   Fabuła nie jest zawikłana. Mały chłopiec, Tim, boi się potwora z szafy. Dorośli, oczywiście, przypisują te opowieści dziecięcej wyobraźni i sytuacja nie ulega zmianie nawet wtedy, kiedy ponoć nieistniejący Boogeyman na jego oczach wciąga mu ojca do szafy. To traumatyczne wydarzenie odbija się na dalszym życiu bohatera: przeraźliwie boi się szaf i nie może zasnąć nawet w domu swojej narzeczonej. Po pogrzebie matki postanawia uporać się ze swoimi strachami i wraca do starego domu, aby spędzić tam noc. Przekonuje się jednak, że strach nie zniknął wraz z upływem czasu i czekał na niego przez piętnaście lat w upiornej szafie.   Wydawałoby się, że tak zużyty schemat jak dziecięcy potwór z szafy czy spod łóżka nie może już straszyć. A jednak może. Przynajmniej przez pierwszą połowę filmu, kiedy nie wiemy, z czym mamy do czynienia, a Boogeyman nie pokazuje swojej twarzy. Wiadomo, że najbardziej boimy się tego, czego nie znamy. Kiedy już widać, jak potwór wygląda, napięcie nieco opada, ale i tak akcja jest wciągająca. Barry Watson (Tim) stworzył bardzo przekonującą, moim zdaniem, postać wrażliwego i borykającego się ze strachem i ludzką niewiarą młodego mężczyzny. Strach Tima wyraża się najbardziej w jego oczach, pocie pojawiającym się gęstymi kroplami na twarzy i nerwowo zaciskanych wargach. Oprócz jego postaci do zalet filmu trzeba wliczyć jeszcze wspomniany przeze mnie wcześniej klimat i napięcie. Bo sam Boogeyman najlepszy jest wtedy, kiedy go nie widać.   W sumie nie mam się za bardzo do czego przyczepić. Film niby oklepany, niby wtórny, ale tak naprawdę seans z nim zaliczam do udanych. I z czystym sumieniem mogę go polecić.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Noc. Mały Timmy śledzi wzrokiem wnętrze swojego pokoju, którego opanowała ciemność. Boi się m.in. swojej... czytaj więcej
Każdy z nas się czegoś boi. Często strach ma swe podłoże w przeżyciach z dzieciństwa. A zatem, aby... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones